Vata jest jak wiatr. Jest wszędzie. Jest mobilna. Chciałaby zrobić to, spróbować tego i doświadczyć tamtego. Co chwilę ma nowy pomysł na życie. Robi dużo, aż w pewnym momencie nadmiar ją przytłacza. Wówczas Vata gubi się w tym chaosie i bardzo szybko traci równowagę. Jest zdezorientowana, niespokojna, zaniepokojona, sfrustrowana. Miała tyle planów, a niczego nie może doprowadzić do końca. To ją zasmuca. Jeszcze przed chwilą pełna entuzjazmu traci zapał i popada w kiepski nastrój.
Te wszystkie cechy w połączeniu z zimnym jedzeniem, stresem, suchą i chłodną naturą Vaty oraz fakt, iż Vata najszybciej i najłatwiej ze wszystkich dosz wytrąca się z równowagi, sprawiają, że może „odlecieć”. Trochę jak balonik z helem, który zerwał się z tasiemki i niesiony wiatrem poleciał w chmury, w nieznane. Dlatego ten balonik trzeba dobrze przywiązać, by nie odleciał.
Vatę, która zawsze będzie „lekko unosić się nad ziemią” (taką Vata ma naturę) trzeba dociążyć. Jednym z remediów jest uziemienie.
Vata potrzebuje (dosłownie) kontaktu z ziemią. Dlatego chodzenie boso po piasku czy trawie nie tylko wymasuję jej stopy, ale przede wszystkim ugruntuje ją. Spacer po ciepłej i miękkiej nawierzchni (zupełnie innej od nawierzchni, która służy doszy Pitta i Kapha) wyciszy ją. Rydwany myśli Vaty wyhamują. To ją uspokoi i pozwoli odzyskać harmonię.